Pod koniec ubiegłego roku została wydana opinia Rzecznika Generalnego w sprawie o sygn. C-476/17, dotycząca dopuszczalności stosowania tzw. „sampli” z punktu widzenia przepisów unijnego prawa autorskiego. Aktualnie czekamy już tylko na wyrok TSUE, który ukierunkuje zarówno interpretację obecnych przepisów jak i przyszłość współczesnej muzyki.
O tym, że sampling stał się jednym z elementów powszechnie obecnych we współczesnej muzyce nie trzeba nikogo przekonywać. Podobnie jak co do faktu, że wspomniana technika muzyczna rodzi niesłychanie wiele wątpliwości na gruncie prawa autorskiego, a konkretnie dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym. To właśnie w oparciu o nią przygotowana została przez rzecznika generalnego TSUE, Macieja Szpunara, opinia z dnia 12 grudnia 2018 r. (sygn. C-476/17). Opinia, mimo że nie jest wiążąca dla składu orzekającego w sprawie, to przedstawia szereg istotnych argumentów, pojawiających się już od dawna w dyskusji na temat prawnoautorskich aspektów samplingu. Warto się im pokrótce przyjrzeć i spróbować ocenić, czy faktycznie przesądzą o kierunku orzeczenia, na które z niecierpliwością powinni oczekiwać fani takich gatunków jak hip-hop czy rap. Zacznijmy jednak od początku.
Czym jest sampling i dlaczego stanowi wyzwanie dla prawa autorskiego?
Nie ma jednej oficjalnej definicji samplingu. Rzecznik Generalny we wspomnianej opinii wskazał, że jest to „technika polegająca na pobieraniu przy użyciu urządzeń elektronicznych fragmentów („sampli”) fonogramu w celu wykorzystania ich jako nowego elementu innego fonogramu”. Potocznie rzecz ujmując, sampling opiera się na wykorzystywaniu fragmentów wcześniejszych utworów muzycznych poprzez ich zamieszczenie w nowym utworze muzycznym. Czasem sample ograniczają się tylko do kilku nut, ale zdarzają się przypadki, gdy stanowią one całą frazę muzyczną, np. fragment refrenu albo innego charakterystycznego tematu muzycznego.
Czy sampling jest zjawiskiem nowym w świecie muzyki? Jeśli nieznacznie uprościć to zjawisko i sprowadzić je do samego zapożyczania pewnych motywów muzycznych, przykładowo z kręgu muzyki ludowej, z pewnością tego rodzaju „sample” można odnaleźć już w utworach kompozytorów romantycznych (np. Fryderyka Chopina czy Stanisława Moniuszki). Inni kompozytorzy (np. Henryk Mikołaj Górecki w „Muzyce staropolskiej” op. 24) sięgali w swoich kompozycjach do fragmentów wcześniejszych utworów, podejmując z nimi dialog muzyczny na zasadzie ich bezpośredniego cytowania.
Technika współczesnego samplingu jest jednak nieco bardziej skomplikowana, ponieważ w nowym utworze zawarty jest nie tyle sam motyw muzyczny, ale fragment fonogramu, czyli utrwalona warstwa dźwiękowa wykonania utworu. Co ciekawe, na co zwrócił uwagę Rzecznik Generalny, w takim układzie konieczne jest wyważenie interesu producenta wcześniejszego fonogramu oraz interesu twórcy utworu, w którym został on wykorzystany. Dochodzi zatem do konfrontacji produktu handlowego (fonogramu) ze swobodą twórczą przejawiającą się w stosowaniu samplingu. I właśnie w tym miejscu powstaje pytanie, jak ocenić tę sytuację z punktu widzenia unijnych przepisów prawa autorskiego.
Jakie istotne kwestie poruszono w opinii z dnia 12 grudnia 2018 r. (sygn. C-476/17)?
Spór, który stał się przyczynkiem do wydania przez Rzecznika Generalnego opinii, a w niedalekiej przyszłości także orzeczenia rozstrzygającego kwestię samplingu przez Trybunał, zrodził się z racji wykorzystania w utworze „Nur mir”, wykonywanym m.in. przez Sabrinę Setlur, dwusekundowego fragmentu wcześniejszego fonogramu zespołu Kraftwerk pt. „Metall auf Metall”.
Okoliczności tej sprawy pozwoliły niemieckiemu sądowi krajowemu na postawienie kilku istotnych pytań, m.in. o to, czy stanowi naruszenia wyłącznego prawa producenta fonogramu zamieszczenie choćby jego urywka w innym fonogramie, czy późniejszy fonogram staje się wówczas kopią wcześniejszego fonogramu, a także czy jest możliwe odwołanie się w tym przypadku do prawa cytatu, nawet jeśli w nowym fonogramie nie można bezpośrednio rozpoznać, że został wykorzystany cudzy utwór. Pojawiły się także pytania o granice wolności artystycznej w kontekście Karty praw podstawowych Unii Europejskiej.
Szczegółowa analiza stanowiska przedstawionego w przywoływanej opinii wykracza znacznie poza ramy tego artykułu. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze, w opinii wskazano, że nie można uzależniać ochrony fragmentu fonogramu od tego, czy jest on dostatecznie oryginalny, ponieważ tego rodzaju wymóg dotyczy utworów, czyli klasycznych przedmiotów prawa autorskiego. Fonogramy chronione są głównie z uwagi na poczynione przez ich producentów nakłady inwestycyjne i organizacyjne. Co więcej, fonogram podlega ochronie z racji jego utrwalenia. Uzależnienie ochrony fragmentu fonogramu od stopnia jego „oryginalności”, zdaniem Rzecznika Generalnego, stałoby w sprzeczności z przepisami dyrektywy 2001/29/WE, a ponadto mogłoby rodzić praktyczne problemy, np. w oparciu o jakie (w miarę obiektywne) kryteria ustalić taki próg ochrony prawnej. Oczywiście w tej ostatniej kwestii można się zgodzić, choć jednocześnie warto też odnotować, że takie rozwiązanie przyjęto w systemie prawa amerykańskiego (w ramach fair use). Teoretycznie więc nie jest to niemożliwe.
Po drugie, w opinii zaakcentowano, że prawo do fonogramu jako prawo pokrewne prawu autorskiemu ma odmienny charakter i mimo tego, że bardzo często fonogramy stanowią utrwalenie chronionego utworu, ich ochrona jest od nich całkowicie niezależna.
Odnosząc się do możliwości uznania fonogramu zawierającego sample pochodzące z wcześniejszego fonogramu, za jego kopię, Rzecznik Generalny stanął na stanowisku, że taki fonogram stanowi niezależny przedmiot ochrony prawnej. Tym samym nie powinien być uznany za kopię w rozumieniu przepisów dyrektywy 2001/29/WE, ponieważ sampling co do zasady nie prowadzi do przejęcia całości ani istotnej części dźwięków oryginalnego fonogramu. Trudno się nie zgodzić z tym poglądem.
Wreszcie w opinii poruszono także kwestie możliwego odwoływania się do prawa cytatu jako wyjątku ograniczającego ochronę prawnoautorską. Zwłaszcza, że wspomniana dyrektywa w art. 5 wskazuje na możliwość zastosowania tego wyjątku także w odniesieniu do fonogramów. W tym zakresie Rzecznik Generalny wskazał, że fragment objęty cytatem – aby mieścił się w ramach prawnych tego wyjątku – powinien być niezmieniony i rozpoznawalny w utworze, do którego jest on włączony. Z kolei sampling bardzo często prowadzi do zmiksowania zapożyczanego fragmentu i w rezultacie do zmiany jego pierwotnej postaci. Dodatkowo, w przypadku gdy sample stanowią bardzo krótki fragment (np. dwusekundową sekwencję rytmiczną), mogą pojawić się trudności z ich rozpoznaniem w nowym fonogramie. Podkreślono również, że „celem samplowania nie jest nawiązanie dialogu czy konfrontacja z wykorzystanymi utworami, ani też oddanie im hołdu”, co mogłoby uzasadniać sięgnięcie do prawa cytatu.
Wydaje się, że z tak ogólnie sformułowanym uzasadnieniem w tej kwestii można polemizować. Nie można wykluczyć istnienia fonogramów, w których sample podejmują faktyczną interakcję z główną treścią, przykładowo w warstwie tekstowej, mają niezmienioną postać i są na tyle wyeksponowane w fonogramie, że nie ma problemów z ich rozpoznawalnością. Przykładem tego rodzaju interakcji mógłby być utwór „Stan” amerykańskiego rapera Eminama, w którym jako sample wykorzystano fragment wcześniej nagranej piosenki Dido o nazwie „Thank you”. Jeśli w tym przypadku do wykorzystania sampla doszłoby bez zgody producenta wcześniejszego fonogramu (czego ostatecznie nie wiemy), można byłoby podjąć próbę odwołania się właśnie do prawa cytatu z uwagi na wspomnianą interakcję obu fonogramów. Zwłaszcza, że w tytule omawianej piosenki wskazywano artystę, wykonującego wcześniejszy utwór utrwalony jako fonogram (feat. Dido).
Omawiając problem samplingu z perspektywy prawa autorskiego, warto też zwrócić uwagę, w ślad za opinią z 12 grudnia 2018 r., że nieraz twórca utworu muzycznego jest jednocześnie artystą wykonawcą oraz producentem fonogramu. Dochodzi wówczas do kumulacji praw, które mogą przysługiwać takiemu podmiotowi, co nie pozostaje bez znaczenia w razie ewentualnego sporu.
Rzecznik Generalny odniósł się także do gwarantowanej przez Kartę praw podstawowych wolności sztuki jako ewentualnej podstawy uzasadniającej stosowanie samplingu. Jednak w tym przypadku uznał on, że należy wyważyć nie tylko prawa producentów fonogramów, ale też prawa artystów wykonawców czy nawet autorskie prawa osobiste twórców utworów muzycznych, takie jak prawo do ich integralności. Stąd wskazano, że „wolność sztuki nie może gwarantować każdemu możliwości swobodnego wykorzystywania wszystkiego, co zechce, do celów jego działalności artystycznej”.
Dokąd zmierza współczesna muzyka?
Pewnym jest, że wyrok TSUE, który zapadnie niebawem, rozstrzygnie jedną z ciekawszych kwestii na gruncie prawa autorskiego na przestrzeni ostatnich lat. Jednocześnie może on zmienić kierunki rozwoju niektórych nurtów współczesnej muzyki.
Jeśli skład orzekający Trybunału przychyli się do stanowiska Rzecznika Generalnego zawartego w opinii z dnia 12 grudnia 2018 r., to niewątpliwie twórcy korzystający z sampli będą musieli zawczasu pomyśleć o uzyskaniu zgody producenta fonogramu na wykorzystanie jego części. W przeciwnym przypadku mogą się oni narazić na zarzut naruszenia przedmiotowych praw. Czekamy zatem z niecierpliwością, aż wybrzmi ostatni akord tego sporu.